Jako że czas zakończyć krótką przygodę z niebiesko-żółtą flagą, należałoby conieco sobie przypomnieć z tych dni.
Kilka godzin z życia Parasola na obczyźnie.
W ramach walki z niezrozumiałymi wierszami, pustymi kronikami na blogach i przesyconymi kolorami zdjęciami zebry, komplikacja nieretuszowanych, wyraźnych zdjęć z zsyłki i krótkie zadowalające komentarze pod każdym z nich.Molndal - przedmieścia Goteborga. Tu grasują Polacy, Żydzi i księża kościoła protestanckiego.
A tu dają rozgrzeszenie.To przejście zaprojektowano w 1996 roku by usprawnić ruch pieszych między Molndal a ost Molndal, które dzieli rewelacyjna krajówka A6. Krajówka jest. Ludzi ponoć nigdy tu nie było. Bo to Szwecja.
Te dłuuugie stalowe dżdżownice połykają szwedzkich piechurów i wypluwają ich dalej,
Szczyt w centrum Molndal czyli 'zapierdol jak na Marszałkowskiej'.
Podróbka Katedry na Wyszyńskiego.
Moldnal w całej swej krasie.
Ale, ale....
Dość spacerów po deszczowych ulicach w niedzielne popołudnia.
11 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu - to pokażmy do chuja.Zazwyczaj, a dokładniej 99% poranków, tak nie wygląda. Jest kawa, kubek z IKEA, para i poręcz 'tarasu' , jednak jest ciemno.
Zdjęcie wykonane zostało z okazji 'jasnego poranka', co jest cudem.
6:40Schody - tu się wszystko zaczyna, kończy i trwa.
Kręcą się bezustannie i piwo dla tego kto zna je jak ja.
Biada temu co poszwędać się chce wśród nas a planów schodów nie zna.
Oj biada.
7:00 Wchodzimy na 1 piętro.Bezkres czerni, bieli i szarości....w oddali prześwituje czerwień mego celu - Phoenixa TK 2347
Dzieło śmierdziela Kenego.
Moje oczka w głowie.
Me bąbelki w szampanie.Zmiana poziomu.
Kolejne schody.Nie ten poziom.
Promień słońca.
Schody.
Promień słońca odbity w postiku 250/500.
It's time to eat some polish shit - droga na śniadanie.
Śniadanie jest niewątpliwie najciekawszym momentem dnia.
Jest flaga miejscowego klubu footballowego, wynalazki kuchni polsko-szwedzkiej i co najważniejsze : załoga.
Krótka szwedzka obsada zatem:Piter, zwany Piotrusiem Panem lub Pająkiem.
Magnus, zwany Rudą Kitą, Miękką kitą, rudym, lub Beach Boysem.
Kalle - zwany jako kał, młody lub mongoł. (świetnie gra na fortepianinie)
Panorama.Orange elevator.
Widok na parking na którym nigdy nie przyjdzie nam zaparkować.
Dwóch przypadkiem sfotografowanych pracowników UEVENT palących papierosy.
I tak to leci do wieczora.
Gdy nadchodzi noc polscy robotnicy półprzymusowi uatrakcyjniają sobie życie na CronoCamping rozpierdalając co się da,.
Na przykład toalety.To jedna z takich grup, jednakże jeszcze bardziej niebezpieczna, bo polsko - szwedzka.
Prawdziwe dranie.
Ale czas już na Goteborg i małą wycieczkę.Miasto portowe.
Wielokulturowe.
Trochę krakowskie.
I trochę kanałowe.
Kanałowe.
Niebieskie.
Kanałowe.
Gdzie statkom nadaje się, nie imiona kobiet, ale przymiotniki pasujące do wybranek serca.
Jak na Łasztowni.
Jak w Stoczni Remontowej Gryfia.
...'prawie jak Tall Shit Racers w Szczecinie'
Gdzie palą nawet pomniki.
...którym zdjęcia robią jebnięci turyści.
...i mieszkają piraci.
środa, 12 marca 2008
Przewodnik
Autor:
Czarny Parasol
o
19:04
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Bo ja w imieniu studentów architektury politechniki krakowskiej prosiłabym o dokładne sfotografowanie tych kręconych, stalowych, ażurowych schodów. Pożądane elementy:
pojedynczy stopień
połączenie stopnia z filarem
połączenia pionowe stopni
zdjęcie z boku pokazujące nasunięcie stopni w rzucie
Dziękuję w imieniu wszystkich sierot, które za miesiąc mają oddać projekt schodów.
Cudowny reportaż, rzesze fanów czarnego parasola będą zachwycone.
Bardzo proszę, by autorka tego wpisu, przeczytała go dwa razy by nie zrozumiec mnie źle.
Otóż:
Odezwa do studentów krakowskiej politechniki:
Pocałujcie mnie w dupe.
Jesteście na najbardziej snobistycznej uczelni o jakiej słyszałem i z wyjątkiem jednego studenta tam uczęszczającego, mam was wszystkich w najgłębszym poważaniu i gdybyście wszyscy padli na zarazę to nawet nie pochełbił bym się by przeczytać artykuł w gazecie o waszej tragicznej śmierci. W drogich klubach krakowskich z waszymi parszywymi i śmierdzącymi nowobogackimi rodzicami możecie się zastanowić nad tymi schodami.
Wiem, że nie wszyscy jesteście bękartami krakowa bo nie zawsze zbierało mnie na wymioty gdy widziałem wasze parszywe pyski z przymrużonymi oczami, gdy siedzieliście pod Orlenem koło waszego wychodka i rysowaliście drzewa i psie gówna.
Czasami poprostu miałem duszności.
Wynika z tego, że pochodzicie także z innych miast i tylko we łbie się wam powywracało i wybraliście te ruderę.
Mimo jednak wszystko i tak wami gardzę.
Nadmienie znowu, by nie było szału, że wszystkimi PRÓCZ JEDNEGO STUDENTA.
Poprostu w dupie mam was i jeśli jesteście na politechnice krakowskiej to poproście tych waszych uczonych skurwieli a oni wam napewno pomogą bo przecież to 'najlepsza uczelnia - i to w krakowie'!
Raz jeszcze - w dupie mam was popierdoleńcy.
To na tyle.
Teraz zwracam się do tego jednego studenta:
Oczywiście.
Nie ma problemu.
Z przyjemnością.
Dodatkowo chciałbym wspomnieć, że jestem od tygodnia w posiadaniu WSZYSTKICH projektów, które 'zabrałem' z myślą o TYM studencie.
Są ładnie spakowane i gotowe.
Muszę także z dumą wspomnieć że projekty te są na najwyższym poziomie ponieważ budynek jest obiektem przyszłości, który kosztuje 75 000 000 koron szwedzkich i należy do potentata w dziedzinie leków bazujących na kodach genetycznych.
Się zrobi STUDENCIE.
Mam nadziej że choć jeden z Twoich kolegów z pk to przeczyta bo chciałbym by wiedzieli, że szacunkiem większym darzę bezdomnego narkomana niż was - pedały jebane.
Zatem, kończąc tę odpowiedź, przekazuje temu JEDYNEMU STUDENTOWI, najserdeczniejsze pozdrowienia, a resztę żegnam, tradycyjnym dla was - chuj wam w dupe.
Parasol.
Prześlij komentarz