środa, 12 grudnia 2007

Występują... w filmie Pies Baskerwillów

Występują…
No właśnie, kto występuje?
Nazwiska raczej nieznane.
Nie będzie gwiazd ale za to scenariusz napisany na podstawie powieści mojego ulubionego pisarza, Arthura Conan Doyla.

Pies Barskewillów to ulubiona książka. Rzecz jasna moja ulubiona.
Kiedy kupiłem pierwszy raz tę książkę, zrozumiałem skąd tyle legend o tej książce i hałasu.
Powiedziałem ‘kiedy kupiłem pierwszy raz’, ponieważ mam ich kilka.
Różne wydania. Uwielbiam je i je zbieram, i jeśli na każde urodziny, imieniny czy jakiekolwiek inne święto otrzymywał bym egzemplarz książki Doyla z Holmesem*, byłbym za każdym razem okropnie parasolowo szczęśliwy. Zaznaczę że nawet gdyby wydania się dublowały.

A tak na marginesie ,to kto nie czytał winien się wstydzić, czyli – DO ANTYKWARIATÓW JEBANE CIEMNIOKI.

Najchętniej oczywiście bym powiedział o tym co było zgodne z książką, a co nie.
Daruje to sobie.
Główną postacią powinna być osoba Sherlocka Holmesa, ale tak nie jest.

Już w samej książce mamy problem z hierarchią ważności osób tam występujących.

Ja bym typował trójkę głównych bohaterów, a jeśli zależy komuś na dokładnie jednej postaci to bardzo proszę. To w niczym nie przeszkadza.
Sherlocka gra Jeremy Brret i mimo że postać wielkiego detektywa grało już wiele, wiele osób to ten mi się podoba. Jego kreacja jest naprawdę git!
Holmes jest poważny, błyskotliwy, trochę napuszony, ale momentami bardzo zabawny.
Drugą osobą powinna być osoba Watsona i gdybym to ja miał wybrać JEDNEGO głównego bohatera tego filmu, to stawiał bym właśnie na niego. Polubiłem go.

Gra go Edward Hardwicke.
Watson jako człowiek spisujący historie Holmesa sprawuje ważny obowiązek.
Oprócz tego wpada do Sherlocka na kawę, jest lekarzem i jeździ dorożką.
W Psie Baskerwilów toczy zaciętą walkę ze złem, demonem i tajemniczymi wrzosowiskami.
Trzecią postacią jest Sir Henry Baskerwille.

Gra go Kristoffer Tabori.
To by była ta trójka.
Dodać trzeba by było jeszcze pomocnika z numerem 4 – wykonawcę testamentu Baskerwillów – Dr Mortimera.

Neil Duncan

Powieść nad powieściami!
Najlepsza opowieść o wiecznej walce dobra ze złem!
Należałoby jeszcze zwrócić uwagę na jeden fakt.
Na scenerię.
Holmes to przecież późna epoka wiktoriańska.
Mamy zatem bryczki i stajennych…

Brytyjską kolej parową…

Starych lordów palących cygara i popijających wciąż Cherry…

No i Baskerwille Hall.
Przeklęta posiadłość, przeklętej rodziny.
Wiem, że to nie trudne, znaleźć zameczek w Wielkiej Brytanii, ale i tak udało im się jak nic!


Spieprzyli - niepodważalnie - psa.
Spaniel to nie Pies Baskerwillów!!

Ciekaw jestem czy chodziło o kasę czy producent, scenarzysta czy tam reżyser pominął ten kawałek książki :"Był to pies - pies czarny jak węgiel, olbrzymi - taki, jakiego dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z jego otwartej paszczy buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całym jego ciele pełzały migotliwe płomyki. Nigdy nawet w majaczeniach chorego umysłu nie mogło powstać nic równie dzikiego, przerażającego, szatańskiego, jak ten czarny potwór, który padł na nas z tumanów mgły."

Tak wygląda legenda Baskerwillów:




Film kupiłem za 5 pln więc czasami warto zaryzykować i kupić ‘bubel’.

Jednak zastrzegam: Najpierw książka!
Oglądałem lepsze ekranizacje.
Poluje na taką z połowy lat sześćdziesiątych - zdaje się.
Ta nie wiem z którego roku jest, bo daty nigdzie nie widać ale fajnie popatrzeć na dwóch kumpli jadących bryczką, palących papierosy i rozwiązujących zagadki…

* Mówiąc o książkach z Holmesem miałem na myśli jakiekolwiek wydania starsze niż z 1993 roku lub ladne a nie te lśniące gówna w twardych okładkach z rysowanym Holemesem.

Są oczywiście nowe ładne - ale drogie, więc wole te stare.


Noż kurwa..

'Setki tysięcy Polaków może spędzić święta Bożego Narodzenia z dala od swoich rodzin - przestrzega dziennik "Fakt". Na 22 grudnia maszyniści, konduktorzy i dyżurni ruchu zapowiedzieli strajk.



Żądają 50-procentowej podwyżki pensji. Jeśli jej nie dostaną - żaden pociąg nie wyruszy w trasę, a ludzie spędzą święta na dworcach, zamiast z bliskimi przy wigilijnym stole. Kolejarze twardo stawiają żądania i nie mają zamiaru ustępować. I tak naprawdę trudno im się dziwić - pisze "Fakt".

Mimo, że w ostatnich czasach kolej zaczęła odnotowywać pierwsze poważne zyski, to szeregowi pracownicy nic z tego nie mają. Całą śmietankę spijają ich szefowie - prezesi spółek PKP. Maszyniści i dyżurni ruchu ledwie są w stanie dotrwać do pierwszego.'

..ale czemu moim kosztem do chuja Pana!