piątek, 14 grudnia 2007

O krowie z Kielc

Żart mego ulubionego Andrusa.

Żona wysłała męża na targ żeby kupił krowe dała mu tylko jeden warunek: krowa nie może być droższa niż 2000 zł bo na droższa nie było ich stac.
Na targu okazało sie, ze najtańsza krowa kosztuje 3000 zł i nie ma tańszych.
Gospodarz wsciekły wraca do domu i spostrzega ze pod płotem stoi krowa z tabliczka na szyi: krowa z Kielc.
Podchodzi i pyta właściciela:
- a czym ta krowa różni sie od innych krów?
- Niczym.- odpowiada właściciel.
-Czyli co normalnie tak jak krowa daje mleko , je trawę?- pyta gospodarz.
-tak, normalnie.- odpowiada własciciel krowy.
-A ile ona kosztuje?
-2000 zl.
Mysli "biore" i sciągnął krowie te tabliczkę z szyi bo nie wiedział o co chodzi.
W domu zona nawet się ucieszyła, bo krowa była ładna z twarzy i z wymion.
I wszystko tak ładnie trwa az tu nagle przyszła wiosna i skoro ta krowa taka ładna to nalezy przedłuzyć linie, wiec gospodarz udał sie do sasiada który tez miał krowe z tym ze byka.
A na wsi to robi sie tak: kupuje sie flaszke tnie sie ogórki i idzie sie na łake.
Tam puszcza się bydlęta i popija sobie.
I tak tez zrobili.
Poszli na łąke usiedli i ucztują.
Tną te ogórki, już są w połowie flaszki a tam na łące jakoś słabo rozkwita.
Nagle ten krowa ktory był bykiem próbuje przedłuzyc te linie, próbuje pierwszy raz, krowa robi unik, próbuje drugi raz - znowu unik , po paru unikach własciciel byka mówi:
-Słuchaj, ta krowa nie jest czasem z Kielc?
No jest ale skad ty to wiesz???
-Miałem kiedyś narzeczoną z Kielc...

Brak komentarzy: